W sobotę pacjentów Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oczarował … Upiór, czyli Damian Aleksander – aktor i piosenkarz na stałe współpracujący z Operą i Filharmonią Podlaską, odtwórca tytułowej roli w musicalu „Upiór w Operze”. Towarzyszyli mu musicalowa Christine - Kaja Mianowana oraz Raoul – w tej roli Bartek Łochnicki.
Były rozmowy, śpiew, radość, zdjęcia i stroje ze spektaklu. Ale o szczegółach Wojtek Koronkiewicz, który wszystko widział, prowadził i opisał:
Upiór z Opery poszedł do szpitala!
Dochodziło południe. Za oknem padał śnieg. Samochody ślizgały się po jezdniach. Dzieci patrzyły znudzone przez okna, rodzice obierali przyniesione mandarynki. I nagle!
- Mamo! Tato! Zobacz, zobacz kto tu idzie!!!
Do Dziecięcego Szpitala Klinicznego wchodził w wielkiej czarnej pelerynie najprawdziwszy Upiór!
Już po raz drugi Opera i Filharmonia Podlaska udała się z wizytą do pacjentów DSK. W listopadzie szpital odwiedził doktor Korczak. Towarzyszył mu Dziecięcy Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej. Chór złożony z artystów w wieku od 6 do 18 lat. Widownia w szpitalu była w tym samym wieku.
Tym razem do szpitala wybrał się Upiór. Jak już wspomnieliśmy – okryty był wielką czarną peleryną. Towarzyszyła mu piękna śpiewaczka Christine Daae, oraz jej narzeczony Raul de Chagny. Przystojny i w dobrze skrojonym mundurze. Upiór kocha piękną Christine, uczy ją śpiewu i dzięki jego staraniom jest najlepszą śpiewaczką w Operze. Ale pojawia się wicehrabia. Młody i piękny. Serce Christine zaczyna szybciej bić. Upiór jest zazdrosny. Skrywa bowiem pod maską wielką tajemnicę. Swą szpetną twarz.
Ale co to? Dlaczego Upiór, który odwiedził pacjentów DSK nie ma maski? Jego twarz wcale nie jest szpetna!
Pewne rzeczy dziać się mogą bowiem tylko w Operze. To tu na scenie nagle pojawia się płynąca podziemnym jeziorem łódka, to tu z sufitu urywa się żyrandol, to tu Upiór znika, by pojawić się w zupełnie innym miejscu. W szpitalu trudno jest powtórzyć operowe czary. Chociaż kiedy zamkniemy oczy i posłuchamy śpiewu solistów, na moment możemy zobaczyć to wszystko – spadający żyrandol, i łódkę płynącą przez jezioro w podziemiach. Ja przynajmniej widziałem to w oczach dzieci, które przyszły na spotkanie z najprawdziwszym Upiorem na świecie.
Wojciech Koronkiewicz
Fotorelacja Michał Kość: